Krzywy: Królem podwórka zostałem w siódmej klasie

Andrzej Krzywy wspomina swoje dzieciństwo i młode lata w najnowszym numerze pisma „Weranda”.

Wokalista De Mono wychowywał się na warszawskim Służewcu i – jak opowiada – właśnie tam przeżywał pierwsze uniesienia.

Królem podwórka zostałem w siódmej klasie, kiedy nauczyłem się grać na gitarze. Siadałem na ławce, wokół mnie wianuszek dziewczyn. Śpiewaliśmy do późnej nocy. Wtedy pierwszy raz się zakochałem. Była zjawiskowa! Właśnie sprowadziła się z rodzicami na Służewiec i zaczęła chodzić do naszej szkoły. Wszyscy o niej marzyli, ale na balu karnawałowym tańczyła tylko ze mną. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Niestety, tylko trzy dni. Czwartego zobaczyłem ją z dryblasem z ósmej. Trzymali się za ręce. Chciałem umrzeć – tak Andrzej Krzywy zapamiętał pierwszy zawód miłosny.

Jako dziecko Andrzej Krzywy miał chrapkę na rękaw sukienki mamy z pewnego, bardzo ściśle określonego powodu…

Graliśmy w piłkę i tenisa ziemnego, bo był to czas wielkich sukcesów Wojciecha Fibaka. No i w kapsle. Szacunek na podwórku zdobywał ten, kto miał ich więcej, i w dodatku odpowiednio zrobionych. Bo to nie mógł być zwykły kapsel. Każdy musiał być specjalnie obciążony, a na wierzchu, obowiązkowo, zdobiła go flaga jakiegoś państwa. Łakomie zerkałem na sukienkę mamy zadrukowaną w… herby. Marzyłem, żeby obcięła jeden rękaw i dała mi go. Wtedy byłbym królem podwórka! Ale mama się nie zgadzała, a ja nie miałem serca niszczyć jednej z niewielu lepszych rzeczy w jej szafie – przyznaje Krzywy.

Lider De Mono w rozmowie nie tylko wraca do dawnych lat. Opowiada też o swoim domu i o różnicach w jego urządzeniu kiedyś i teraz.

Wywiad z Andrzejem Krzywym w piśmie „Weranda”.

>>> Co Andrzej Krzywy napisał o sobie specjalnie do serwisu internetowego De Mono? Sprawdź!

Kategoria: Aktualności